Małgorzata Szejnert: „ Śród żywych duchów”, wyd. Znak, Kraków 2012
Można powiedzieć, że polecamy nową, ale starą książkę. Nową, bo po raz pierwszy ukazuje się w kraju, a starą, bo jej pierwsze wydanie to Londyn 1990 r., wyd. Aneks. Te okoliczności powinny zaciekawić czytelników.
W latach 1988-1990, znana z późniejszych książek: „Czarny ogród”, „Wyspa klucz” i „Dom żółwia”, M. Szejnert rozpoczęła reporterskie śledztwo mające na celu ustalić: daty, okoliczności śmierci, a przede wszystkim miejsce pochówku więźniów politycznych lat stalinizmu. Polscy komuniści, próbując zatrzeć pamięć o nich, zataili miejsca, gdzie ich grzebano. Wśród tych, których rodziny do dziś szukają tych miejsc, są: rotmistrz W. Pilecki, gen. E. Fieldorf „Nil”, Z. Szendzielarz „Łupaszka”, B. Kontrym oraz wielu innych. Jak wielu, odpowiada zamieszczona w książce lista straconych w mokotowskim więzieniu w latach 1945-1955. Wylicza 239 nazwisk. Prócz Mokotowa działały więzienia, m.in., w: Bydgoszczy, Gdańsku, Rzeszowie, Krakowie i wielu innych miastach Polski.
Książka pokazuje, jak autorka w czasie, gdy bezpieka jeszcze była bardzo silna i nie przewidziała tempa, fali i jakości zmian, które nastąpiły po roku 1989, dociera do ludzi, którzy jeszcze coś pamiętają, jak musi przekonywać ich do mówienia, bo są nieufni, nadal boją się. Dziennikarz źle się kojarzy, bo gazety pisały w tamtych czasach o ich najbliższych, używając określeń: zdrajcy, pachołki imperializmu, sługusy, zaplute karły reakcji. Śledzimy, jak autorka pozyskuje kolejne fakty, weryfikuje je i uzupełnia, kontaktuje się z ludźmi i w zależności od ich aktualnego statusu, sytuacji, obiera metodę, strategię spotkań, rozmów, a wszystko, by dowiedzieć się jak najwięcej i by to więcej było wiarygodne. Śledztwo wyzwala w ludziach odwagę , chęć działania, pomocy, więc stajemy się świadkami bezinteresownej pomocy i współpracy służącej pozyskiwaniu nowych faktów, okoliczności zdarzeń. Dochodzimy do umiejętności reporterskich M. Szejnert. Relacja jest chłodna, ale wywołuje i kryje silne emocje. Jednocześnie pokazuje, że o ważnych, bolesnych sprawach można i trzeba mówić spokojnie. Na tym polega dodatkowa wartość tej książki: wyważony spokój, bez ekshibicjonistycznego współczucia, płaczu, oburzenia. Książka nie służy rozdrapywaniu ran, choć te pewnie nigdy się nie zagoją, lecz dojściu do prawdy. Jest doskonałą lekturą dla historyków, miłośników tej dziedziny, wszystkich, którym bliskie jest odkłamywanie historii powojennej Polski. Jest czymś jeszcze, o czym mówi prof. N. Davies: Książka wzruszająca. Niezwykły nagrobek wystawiony polskim bohaterom. Sama autorka cytuje słowa G. Herlinga Grudzińskiego z książki „Inny świat”: Można być człowiekiem niereligijnym, nie wierzyć w życie pozagrobowe, ale trudno pogodzić się z myślą, że raz na zawsze wymazany zostanie jedyny materialny ślad, który przedłuża nasze istnienie ludzkie i nadaje mu wyrazistszą trwałość w pamięci ludzkiej.”
Wyd. Znak wydało książkę w londyńskiej wersji, bo tylko tak można pokazać, jak trudno odkrywać to, co zatajano przez dziesięciolecia oraz jak wówczas wyglądało wydobywanie tej prawdy. Jedyną różnicą między wydaniami jest opublikowanie Aneksuczyli listy straconych. Książka dla pamięci, czci, solidarności z rodzinami i wdzięczności autorce za odwagę, determinację i benedyktyńską pracę. Gorąco polecamy!>
Danuta Loewenau